7 lut 2011

Dzień z życia studentki.

Chyba częściej powinnam zasypiać. To mi dobrze robi.

Godzina 9.04 , od rana wzbijamy się z mamą na wyżyny inteligencji :
- Michalina, śpisz?
- Eee...chyba tak...
- A Ty jedziesz do tego Krakowa?
- ....coo?
- Egzamin. Boże... dzisiaj! Nic nie umiem. Bo też mam, więc wstawaj, bo chcę wejść pierwsza. Masz 20 minut. Zrobiłam śniadanie. Ja pierdzielę, Michalina, NIC NIE UMIEM!! Matko boska...
- Nie trzęś się...Czemu mnie nie obudziłaś?! Też nic nie umiem przez Ciebie!
- Bo myślałam, że śpisz.
- A, no to jest argument.

A tata źle znosi nasze sesje - ' Możecie już wyjść ? Proszę... ' - nie martw się, Tatuś, dzisiaj był mój ostatni egzamin. Od teraz panikę mamy będziemy znosić razem !

Godzina 9.34, biegniemy z mamą do auta. "Ty przeczyścisz szyby, ja światła!" . Pełna współpraca. 15 minut nie nasze, bo rodzinny pedantyzm nie pozwolił nam odjechać samochodem, na którego szybach osiadł godzinny kurz. Co prawda opadł zaskakująco symetrycznie, ale jednak. Idealnie składamy idealnie wyprane szmatki i chowamy je w idealnie uporządkowanym bagażniku. Ruszamy. " I rura mu, mamo!!...o nie, Edyta dzwoni, a my pod blokiem..." . Pół minuty i szyby na nowo są brudne.

Godzina 10.10. Wchodzę do busika - 'Dzień dobry, państwu. ( Hurra! ) Wszyscy do Krakowa, tak ? - no to jedziemy..." .
No nie jedziemy, bo Edyta mi przypomina, że nie jestem kierowcą - " Miśka, usiądź koło mnie dobrze? " .

Godzina 10.20.
 -To co? uczymy się ?
- Czekaj...
- Bez nazwisk!
- Pogadajmy chwilę...

Godzina 11.20. Nasza nauka skończyła się na trzymaniu notatek na kolanach. No ale przecież wszyscy zdamy !
- no, żebyśmy się nie zdziwili...
- 'zdziwili, zdziwili...'
- dzwoń do Tereski, powiedz, że śniadanie mamy w Macu.

Godzina 12 ileś
- Ty mi give me bajlet now! czyli zadowolone same-nie-wiemy-z-czego jedziemy na uczelnie. Po dotarciu - fajka. Znowu się uczę, czyli zeszyt robi za wachlarz. Tiger. Fajka. Cięcie ściąg. Fajka. Fajka. Fajka. Fajka. 40 minut współpracy w auli.


-Przepraszam, Panie profesorze, a jak ktoś nie czytał lektur?
-To niech Pan pisze tak, jakby Pan czytał...

Fajka. Wymiana wrażeń ( o ku*wa! tam były kamery!? ), załatwianie spraw organizacyjnych ( Krzysiu, weźmiesz indeksy? zrzucimy się na karton fajek:] ), ogłoszenia duszpasterskie Starosty i kierunek - dom ! Fajka.

16.02 - Coś trzeba zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem! Czekolada na gorąco, ale na zimno raz i dwa razy na gorąco, czyli na gorąco, proszę! Grzeczne studentki UJ.

17.20, busik ( całe życie w drodze! ) .
- Przepraszam, siedzi obok pani jakaś żywa głowa ?
- Tak, panie kierowco, zwykle jeżdżę z manekinem, ale dzisiaj wzięłam koleżankę.
- Miska, Ty małpo!

Spać się Edycie zachciało...ale nie byłaś zła, prawda ? :P

18.20. Moi prywatni kierowcy zapomnieli czerwonego dywanu i transparentów. Chociaż może i dobrze, bo mama pewnie na każdym by napisała ' OD RANA WIEDZIAŁAM, ŻE WSZYSTKO UMIAŁAM - DLATEGO PIĄTECZKĘ DOSTAŁAM! ' . Tata nie byłby dłużny: " NO I PO CO TAK PANIKOWAŁAŚ - TYLKO WYSPAĆ SIĘ CZŁOWIEKOWI NIE DAŁAŚ! ". Więc wybaczam brak należytego przywitania mnie, wsiadam do auta i zapowiadam wieczór bez planów. Wyciągam swój transparent: "MÓZG SOBIE TERAZ ZRESETUJE, A NA JUTRO POWRÓT DO ŻYCIA PLANUJĘ!"

Ale chyba jednak nie zaspanie dobrze mi zrobiło. Albowiem dotarło do mnie, Drodzy Wszyscy, że czekają mnie jeszcze tylko 3 sesje! Trzy, maleńkie 3 razy...Trzy, 3, III!! Odliczam. Ewrybary pomarańcze - wszyscy tańczą - ja tez tańczę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz